Jaśnie pan

44,90 zł 31,40 zł

Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 31,40 zł
  • Tytuł oryginału: Senyoria
  • Projekt okładki: Anna Pol
  • Data premiery: 6 maja 2015
  • Oprawa: twarda
  • Format: 140x230
  • Liczba stron: 448
  • ISBN 978-83-64700-33-0
  • Dostępność: w sprzedaży
  • Inne dostępne wersje:

Opis

Z jaką łatwością spada się ze szczytów władzy na dno piekła zniesławienia! Jak szybko pełnia życia może stać się igraszką śmierci!

Barcelona, koniec 1799 rok. W pokoju hotelowym zostaje znaleziona śpiewaczka, słowik z Orleanu, z poderżniętym gardłem i nożem wbitym w serce. Oskarżenie pada na młodziutkiego poetę, który spędził w jej pokoju namiętne chwile, ostatnie w jej życiu.

Ciąg niefortunnych wydarzeń splecie ze sobą losy poety i romantyka z losami wszechwładnego sędziego Massó, prezesa Sądu Królewskiego w Barcelonie, człowieka ogarniętego obsesją władzy, zafascynowanego astronomią, a także, na nieszczęście dla siebie, urodą młodych kobiet. Jaume Cabré wiernie odtwarza klimat epoki i powołuje do życia wiele postaci, wplątanych w sieć namiętności i intryg, korupcji politycznej i walki o władzę.

Jaśnie pan to przełomowa powieść w karierze literackiej katalońskiego pisarza, pierwsza przyjęta z entuzjazmem przez czytelników i z uznaniem przez krytykę. Dzięki niej Jaume Cabré otrzymał Hiszpańską Nagrodę Literacką oraz szereg nagród katalońskich, jak Premi Joan Crexells, Crítica Serra d’Or, nagrodę czytelników pisma „El Temps” i nagrodę Prudenci Bertrana, przyznawaną przez czytelników i krytyków.

Wywiad Magdaleny Orzechowskiej z Jaume Cabré

„Wielka powieść europejska”, „przełom w literaturze” - takim mianem określa się jego powieści. W Polsce znany od czasu Wyznaję, na świecie od lat uznawany za najwybitniejszego pisarza katalońskiego. W Niemczech sprzedano ponad pół miliona egzemplarzy jego książek, we Włoszech, Francji i Holandii - dziesiątki tysięcy. Przy okazji polskiej premiery jego najnowszej powieści Jaśnie pan opowiada o tajnikach swojej pracy.

Magdalena Orzechowska: Opowiadając o swojej pracy pisarskiej, wspominał Pan, że bohaterowie przychodzą do Pana, żyją własnym życiem i zdarza się, że wywierają presję, by zajął się Pan nimi w swojej twórczości? Czy tak było i w przypadku tej książki?

Jaume Cabré: Faktycznie tak było, podobnie jak w innych późniejszych powieściach Cieniu Eunucha, Głosach Pamano i w Wyznaję. Jednak w przypadku Jaśnie pana sytuacja stała się jeszcze ciekawsza. Pracowałem jakiś czas nad książką, zdążyłem się oswoić z głównym bohaterem, współczesnym sędzią Rafelem Massó, aż pewnego razu podczas tej naszej „współpracy” Rafel Massó pokazał mi portret jednego ze swoich przodków. Oczarował mnie ten obraz. Z bólem serca, bo przecież spędziłem parę miesięcy z tym XX-wiecznym sędzią, „usunąłem” go z powieści i skupiłem się na jego prapradziadku, co wymagało ode mnie przeniesienia całej intrygi w wiek XVIII, a w konsekwencji poważnej kwerendy na temat osiemnastowiecznej Barcelony.

Drugą niespodziankę zrobił mi inny z bohaterów, umierając w połowie powieści (nie powiem, jak się nazywa, żeby nie zdradzać sekretów intrygi czytelnikom, którzy lekturę mają dopiero przed sobą). Nie chciałem tej śmierci, ale siła i tyrania logiki rozwoju akcji, w jaką się uwikłałem, trzymała mnie w potrzasku i nie pozwoliła go ocalić.

M.O.: Angielski historyk Lord Acton powiedział kiedyś: „Każda władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie”. To powiedzenie jest szczególnie prawdziwe w przypadku bohatera Pana powieści - Rafela Massó, postaci negatywnej, człowieka ogarniętego obsesją władzy. Czy w takim razie jesteśmy skazani na zdeprawowanych rządzących?

J.C.: Prawdę mówiąc, nie mam pojęcia, sam nigdy nie miałem żadnej władzy. Jednak na podstawie obserwacji tego, co robią inni, myślę, że faktycznie deprawuje. Dlatego powinna zawsze być rozliczana w taki sposób, by ci, którzy ją kontrolują, nie byli wspólnikami arbitralnych decyzji popełnianych przez tych, którzy rządzą. Jest na to lekarstwo: bezwzględny, całkowity podział trzech rodzajów władzy. Jednak w praktyce dochodzi jeszcze czwarty rodzaj - duma i chciwość ludzka, która potrafi wszystko zniszczyć. Korupcja jest prawdziwą bolączką polityki, teraz i od zawsze.

M.O. : W Pańskiej książce pojawiają się postaci historyczne - Félix Amat, Ferran Sorts czy Baró de Malda. Przyglądając się mapie Barcelony z początku XIX wieku, można odnaleźć konkretne miejsca opisane w książce. Z jakich materiałów korzystał Pan, pisząc tę powieść, i czy eksplorowanie archiwów sprawia Panu przyjemność?

J.C. : Zamiast przekopywać się przez archiwa, wolę drążyć sekrety ludzkiej duszy. Tak czy inaczej, często wizyta w archiwum staje się niezbędna, jak w przypadku „Jaśnie pana”, który zmusił mnie do wielogodzinnego ślęczenia nad dokumentami. Kwerenda, sprawdzanie źródeł jest niezbędne, jeśli nie chce się popełnić nieścisłości, popaść w anachronizmy, żeby nie pogrążyć dobrego pomysłu w steku bzdur. Ale kwerenda nie może być celem samym w sobie - to tylko proteza, laska, na której się wspierasz i która pomaga ci dobrze opowiedzieć pisaną przez ciebie historię. Oczywiście we współczesnej Barcelonie można odnaleźć wiele zakątków, które istniały w XVIII wieku. Cieszę się, że opracowane zostały trasy literackie po Barcelonie „Jaśnie pana”. Również w Pirenejach, w dolinie Assua, są trasy wytyczone według „Głosów Pamano”. Ale dla mnie najlepszym sposobem przeniesienia się w tę epokę, w której chcę osadzić intrygę pisanej powieści, jest czytanie powstałej wtedy literatury, obcowanie z muzyką, malarstwem, architekturą - to daje mi najlepsze, choć nie całkiem precyzyjne, pojęcie o sposobie bycia epoki. Pod warunkiem, że nie przeniosę intrygi do Paleolitu...

M.O. : „Zawdzięczam mój osobisty i intelektualny rozwój Barcelonie” - powiedział Pan w jednym z wywiadów. W przypadku „Jaśnie pana” musiał Pan cofnąć się aż do 1799 roku - czego dowiedział się Pan o swoim mieście, pracując nad tą powieścią?

J.C. : Już od dawna nie mieszkam w Barcelonie, ale pociągiem w ciągu godziny mogę się tam dostać w każdej chwili. Barcelona to moje miasto: tam się urodziłem, wychowałem, uczyłem się i studiowałem, tam się zakochałem (podobnie jak Adrian, bohater powieści „Wyznaję”). Pisząc tę ostatnią powieść, przede wszystkim dowiedziałem się sporo o duszy ludzkiej - to jest ta tajemna przyczyna, dla której pisarze angażują się w tworzenie powieści.

Barcelona końca XVIII wieku żyje pod okupacją, od czasu klęski w 1714 r., kiedy została spacyfikowana przez wojska hiszpańskie i francuskie. Dlatego arystokracja barcelońska jest żałosna - to dwór bez króla... Ci, którzy podczas wojny sukcesyjnej poparli stronnictwo habsburskie, przegrali, zostali zabici, skazani na ostracyzm, bankructwo czy wygnanie. A arystokracja burbońska podlizuje się aktualnej władzy; stoją w jednym szeregu z napływowymi urzędnikami wysokiej rangi i politykami, traktującymi Katalonię jak należny im łup wojenny. Do tego stopnia, że w XVIII wieku największą władzę w Katalonii Burbonowie oddają w ręce Kapitana Generalnego - w ręce oficera! Historia, w którą się zagłębiałem przy pisaniu, skłoniła mnie do takich refleksji.

M.O. : Wychowywał się Pan w Barcelonie, zna Pan dobrze zakątki tego miasta. Czy zawsze akcja Pana powieści musi być osadzona w miejscu, które Pan dobrze zna, do którego może się odnieść całkowicie?

J.C. : Niekoniecznie. Wystarczy z całą pokorą wysłuchać opinii ludzi, którzy znają to miejsce, którzy stamtąd pochodzą; wczuć się w ich oddech, dowiedzieć się, jak żyją. Często jeżdżę w wysokie Pireneje, do małych miejscowości. Zakochałem się w krajobrazie i odważyłem się napisać Głosy Pamano. Jak natręt zadawałem mnóstwo pytań, słuchałem godzinami, chciałem poznać opinię miejscowych, starych, młodych, mechaników, dialektologów, historyków zajmujących się tym regionem. Oglądałem doliny, odwiedzałem cmentarze, w ciszy kontemplowałem pejzaż, wsłuchiwałem się w szum wiatru... Wyobrażałem sobie sytuacje rozgrywające się w tej scenerii... O, przepraszam, chyba się zagalopowałem! Ale tak to już jest, że aby wejść w jakąś historię, trzeba nią nasiąknąć. A na to potrzeba czasu...

M.O. : W twórczości nawiązuje Pan chętnie do historii swojego kraju. Ale zdobył Pan popularność nie tylko u siebie, ale też w Europie i na świecie. Co stanowi o tym, że Pana powieści są czytelne także dla mieszkańców innych krajów?

J.C. : Chyba świadomy zamiar ujęcia tematu w kategoriach uniwersalnych. Każda opowieść może być interesująca, jeśli potrafisz poruszyć „struny duszy” - odwołać się do emocji, uczuć, sposobu myślenia, zachowania, które czytelnik w każdym miejscu na ziemi zrozumie, w których się odnajdzie, odczyta je jako własne. Nie ma znaczenia, gdzie konkretnie rozgrywa się akcja. Co najwyżej, jeśli znasz to miejsce, masz dodatkowy atut - jeśli sam tam mieszkałeś, łatwiej ci będzie poczuć je zmysłami i sprawić, żeby jego zapach dotarł również do czytelnika. Rzeka Pamano to niewielki strumyk w ogromnej dolinie, gdzie jest tylko parę małych miejscowości. Ale to, co się tam dzieje, może zainteresować czytelnika w Oslo, w Sidney czy w Krakowie. I można o tym opowiedzieć w języku, którym posługuje się zaledwie parę milionów osób. Gdyby tak nie było, doszlibyśmy do skrajności, że wszystkie powieści powinny być po angielsku i traktować o Piątej Alei.

M.O. : Cytuje Pan fragment z Traktatu o podstawach obserwacji niebieskich Jacinta Dalmasesa: „czasami wyobraźnia pozwala uczynić rzeczywistość znośniejszą”. Czy właśnie takie jest zadanie sztuki?

J.C. : No cóż... Ponieważ Jacint Dalmases to postać wymyślona przeze mnie (nie istniał ani on, ani jego traktat), podpisuję się pod wypowiadanymi przez niego słowami. Uważam, że zacny Dalmases definiuje jedną z możliwych funkcji, jakie może pełnić sztuka.

Zdarza się, że czytelnicy i czytelniczki piszą do mnie, żeby mi podziękować za powieść, która była ich wiernym towarzyszem w trudnych chwilach, które pomogła im przetrwać... Co nie znaczy, że literatura pełni rolę terapeutyczną. Ale może pomóc... To jak z muzyką - tak bardzo ci się podoba to, czego słuchasz, że na moment zapominasz o problemach, które cię osaczają. A nawet może ci dodać odwagi... W każdym razie na temat roli sztuki można by napisać całą rozprawę, nie zmieściłaby się w ramach wywiadu. Nie uchylam się od odpowiedzi na to pytanie, po prostu jeszcze nie wiem, dlaczego piszę. Wiem tylko, że nie mogę przestać! Nie zadręczam sam siebie wątpliwościami, nie zastanawiam się nad celem pisania i czytania, po prostu piszę i czytam!

 

Zapraszamy do wysłuchania trójkowej audycji „Z Najwyższej Półki” poświęconej powieści Jaśnie pan Jaume Cabré:

http://www.polskieradio.pl/9/874/Artykul/1434635,W-Z-najwyzszej-polki-nowa-powiesc-Cabr%C3%A9-i-przypadki-mieszczan-polskich

Tłumaczenie i kampania promocyjna książki zostały wsparte środkami finansowymi Institut Ramon Llull.

Recenzje

Jaume Cabré „Jaśnie pan”

Recenzja ukazała się na stronie kacikzksiazkami.blogspot.pl

Autor: Mag

Uśmiech Jaśnie Pana

Recenzja ukazała się na stronie lubimyczytac.pl

Autor: Justyna Radomińska

Jaśnie pan - Jaume Cabre

Recenzja ukazała się na blogu pasje-fascynacje-mola-ksiazkowego.blogspot.com

Autor: Dariusz Mieczysław Mól

Jaśnie Pan - Jaume Cabre

Recenzja ukazała się na blogu domowaksiegarnia.blogspot.com

Autor: Marta Mołdawska

Władza korumpuje

Recenzja ukazała się na stronie booklips.pl

Autor: Rafał Siemko

Niebo gwiaździste nad don Rafelem i prawo moralne w nim

Recenzja ukazała się na stronie esencja.stopklatka.pl

Autor: Joanna Kapica-Curzytek
„Bez „Głosów Pamano” nie byłoby Wyznaję” – Michał Nogaś, Program 3 Polskiego Radia. Piękna opowieść o potędze zła i cenie, jaką trzeba zapłacić za poszukiwanie prawdy.
„Wyznaję” to trzymające w napięciu do ostatniej strony wyznanie miłosne i spowiedź człowieka starającego się przeniknąć istotę zła – w świecie i sobie samym.
Fascynująca historia życia i dokonań artystycznych jednego z największych wizjonerów sztuki architektury.