„Cienie”

W Milanówku giną dwie kobiety – córka i konkubina słynnego gangstera. Zastrzelono je z broni podkomisarza Kochana, a on sam znika. Dzwoni jednak do Mortki i prosi o pomoc – ktoś go wrabia. W tym samym czasie aspirantka Sucha próbuje rozwikłać sprawę nagrania z ukrytej kamery, na którym widać, jak kilku mężczyzn gwałci chłopaka. Zidentyfikowała wysoko postawionych polityków. Wie, że jeśli ujawni nagranie, wszystkiego się wyprą. W dodatku chłopak popełnił samobójstwo. Mortka i Sucha postanawiają sobie pomóc – jeszcze nie wiedzą, że ich śledztwa się łączą i że staną oko w oko ze śmiercią. Mnożą się pytania. Komu jest na rękę wina Kochana? Czy przyjaźń między komisarzem i podkomisarzem przetrwa tę próbę? Komu mogą zaufać? Czy można uciec od przeszłości? A może za każdym ciągnie się jakiś cień… Książki Wojciecha Chmielarza mogłabym polecać w ciemno. Ale tego nie robię. Bo ja po prostu lubię go czytać. Precyzyjny w języku, znakomity w zaplataniu kryminalnej intrygi. Wiarygodny. Kiedy dowiaduję się, że Chmielarz pracuje nad nową książką, mam pewność, że dostanę do rąk przednią opowieść. Nie zawiodłam się i tym razem. To się naprawdę czyta! Angelika Kuźniak Często się zastanawiałem, co powoduje, że Wojciech Chmielarz pozostaje niepodrabialnym zjawiskiem, osobnym w polskiej literaturze kryminalnej. I dopiero podczas lektury „Cieni” zrozumiałem. Wszystko. „Cieniami” Chmielarz po raz kolejny potwierdza swoją niezwykłą pozycję i formę pisarską na tym najlepszym z półświatków. Irek Grin Niewyjaśnione zdarzenia, znakomicie nakreślone postaci, przyjaźnie wystawione na najcięższe próby, a w tle Warszawa – miasto wielkich możliwości i bolesnych upadków. Chmielarz po mistrzowsku pokazuje, że nie da się uciec od przeszłości. Ona dopada zawsze i najczęściej znienacka… Vincent V. Severski Nie znam drugiego polskiego autora, który równie wnikliwie rysuje psychikę policyjnych bohaterów. „Cienie” są najlepszą powieścią kryminalną ostatnich lat. Mistrzowska intryga, trzymająca w napięciu do samego końca i… koniec, którego nikt nie przewidzi. Chmielarz przeszedł samego siebie! Leszek Koźmiński, blog.kryminalnapila.pl