Każdy z nas szuka w biografiach czegoś innego – niektórzy sensacji, inni informacji, jeszcze inni chcą po prostu przeczytać dobrą książkę, która przybliży im znaną postać. A jaka jest Iłła Joanny Kuciel-Frydryszak?
Rzetelna. Niech o dokładności badań autorki zaświadczy bogata bibliografia – ona najlepiej pokazuje, że Kuciel-Frydryszak dużo pracy włożyła nie tylko w poznanie tajemnic Iłłakowiczówny, ale także w zrozumienie jej jako kobiety, urzędniczki i poetki. Czemu poezja ląduje na ostatnim miejscu? Sama Iłła nie uważała się za artystkę na pełen etat. Przez całe życie starała się zarabiać na chleb nie piórem, lecz ciężką pracą intelektualną. Zresztą niejednokrotnie krytycznie podchodziła do swoich tekstów jak i do sławy, którą zyskała dość szybko. Kuciel-Frydryszak sprawnie odmalowuje portret Iłłakowiczówny, nie zapominając o żadnym z jej obliczy. Nieślubna córka, sierota, wreszcie pupilka przybranej matki, buntowniczka, feministka, chrześcijanka, a wcześniej ateistka i, przez chwilę, socjalistka. Jak to wszystko mogło zmieścić się w jednej osobie? Autorce udaje się pokazać czytelnikowi ciąg przyczynowo skutkowy, wskazując na dzieciństwo poetki, pochodzenie oraz błędy młodości, które ukształtowały ją i napiętnowały. Wielokrotnie powraca do młodości Iłłakowiczówny, próbując ukazać w jej zachowaniu spójność, pewną konsekwencję – przede wszystkim w postępowaniu według zasad moralnych, w których nie ma miejsca na światłocienie. Nie jestem znawczynią twórczości poetki, nie znam jej listów, nie interesowałam się jej życiem. Trudno mi zatem orzec czy istotnie była tak dobrym, choć surowym człowiekiem. Nie o to jednak chodzi. Kuciel-Frydryszak robi wszystko, co tylko może, by przekonać mnie do odtworzonego przez nią portretu poetki: powołuje się na listy Iłłakowiczówny, świadectwa twórców, znajomych i przyjaciół Iłły, recenzje i artykuły. I robi to umiejętnie, a w jej pracy widoczna jest dokładność, której oczekuję od badaczki. Brawo.
Obiektywna: Trudno jest napisać obiektywną biografię – swój obiekt badań można lubić, nie lubić, gardzić nim lub go podziwiać. I w książce Kuciel-Frydryszak widać podziw dla Iłłakowiczówny, choć w żaden sposób nie przysłania on obrazu samej poetki. Kapryśnej, surowej, dziwacznej, nierzadko egoistycznej. Autorka nie próbuje maskować przywar Iłły, nie chce na siłę zamieniać ich w zalety. Zamiast tego podpiera się dostępnymi materiałami, przywołując zarówno te pozytywne, jak i te negatywne opinie na temat poetki. Dzięki temu unika zbyt mocnego (i wyraźnego) zaangażowania w biografię, przez co udaje jej się skryć za słowami, pozostać obiektywną badaczką.
Lekka: Autorka zaimponowała mi lekkością pióra połączoną z umiejętnością sprawnego szafowania materiałem źródłowym. Przywołuje wiersze Iłły, fakty i ciekawostki z taką naturalnością, że pasują one doskonale do prowadzonej narracji. Zresztą pomagają w tym niedługie rozdziały – Kuciel-Frydryszak nawet przez chwilę nie pozwala sobie na przynudzanie czy zarzucanie czytelnika zbyt dużą porcją informacji. Imponuje także wprawne łączenie dwóch światów: biografii i poezji. Choć daleka jestem od biograficznego interpretowania twórczości, autorka bardzo zręcznie operuje fragmentami utworów Iłłakowiczówny, dopasowując je do istotnych momentów jej życia. Doskonale wpisują się one w tekst, pokazują jak wielkie znaczenie w codzienności Iłły miała poezja i dodają książce Kuciel-Frydryszak płynności, której w dobrej biografii zabraknąć nie może.
Kto powinien chwycić po Iłłę? Fan poezji, biografii, polskiej sceny artystycznej okresu dwudziestolecia? Tu nie ma wielkich ograniczeń. Chyba że nie lubicie dobrych książek – wtedy lepiej omińcie tę pozycję.
Być może zastanawiacie się, gdzie w tym tekście podziała się sama Iłłakowiczówna. Powiedziałam o niej tylko odrobinkę, co można wyczytać w artykułach poświęconych Córce Czarownicy. Postanowiłam, że to będzie recenzja książki, tak, jak być powinno. Chcecie poznać Iłłę? Ja Wam w tym nie pomogę. Jednak wiem, kto może.