No cóż... przyjechałam do stolicy po tym, gdy jako szczeniak znalazłam się na śmietniku w Chełmnie. Znalazł mnie jeden pan, nazwał Psotką, dał ogłoszenie i na szczęście, moje imię nie zraziło Zuzi i Kacpra, którzy mnie znaleźli. Stałam się Freją. Wiele ich uczę, choć moja edukacja zakończyła się na psim przedszkolu – wciąż mają sporo do nadrobienia, na przykład, „pies z głową w dół" czy „powitanie psa" – jestem w tym niezła! Lubię leżeć na sofie (to na nielegalu, bo gonią), gryźć skarpety, zasadzać się na ptaki, biegać z innymi psami na spacerze oraz gapić się przez okno na przejeżdżające samochody. Tak sobie myślę, że nie mogłam trafić lepiej, bo chyba mnie kochają, w każdym razie, nadal łapią się na moje słodkie spojrzenia i podrzucają przysmaki...