„Tygrysie wdowy” – rozmowa z Martą Sawicką-Danielak o książce „Oko tygrysa. Opowieść o bestii, którą stworzył człowiek”, w której autorka przygląda się roli i symbolice tygrysa w różnych kulturach, opowiada, kim są „tygrysie wdowy”, a także Indiach mniej znanych i relacji człowieka z przyrodą.
O książce:
Tygrysy od zawsze rozpalały ludzką wyobraźnię, lecz i tak doprowadziliśmy to zwierzę na skraj wyginięcia.
Co sprawia, że tygrys jest obiektem kultu i nienawiści zarazem? Dlaczego wciąż pożera w lasach delty Gangesu ponad dwieście osób rocznie? Kim są „tygrysie wdowy” i jak żyją po śmierci mężów w dżungli? Jaka kobieta wykarmiła własną piersią tygrysięta? Kim była pierwsza ofiara tygrysa w Europie? Dlaczego to ulubione zwierzę tyranów i dyktatorów, między innymi Władimira Putina? Kiedy te azjatyckie koty przywieziono do Europy i dlaczego ich wizerunek lepiej sprzedaje produkty w kapitalistycznym świecie? A przede wszystkim: jaki jest tygrys odarty ze stereotypów? Jak widzi, słyszy, zabija?
Poznajmy tygrysa od strony biologicznej i kulturowej, ale też spotykamy rodziny jego ofiar i ocalałych z ataku. Przyjrzyjmy się mitom Azji, zapiskom kolonialnych myśliwych i plemiennym opowieściom z Syberii o małżeństwach kobiet z tygrysami.
Oko tygrysa to wielowątkowy reportaż o majestatycznym stworzeniu i o indyjskich Sundarbanach, ostatnich na Ziemi lasach namorzynowych, gdzie tygrys wciąż jest bogiem.
Tu też niczym w soczewce skupiają bolączki naszego świata, ale autorka również daje nadzieję, że zmiana myślenia, a przede wszystkim opowiadania pomoże wspólnie uratować nasz znikający, różnorodny świat.
Poruszająca opowieść i rozmyślania o zwierzętach przez nas umęczonych. Książka o tygrysach, napisana z wielką do nich miłością, więc i pasją, która zaciąga nas do azjatyckich puszczy, przez świat mitów, aż do przeklętej współczesności, w której umieściliśmy te zwierzęta za ich naturę, piękne kły i boskie futro.
Urszula Zajączkowska
To nie jest książka o tygrysach, choć za niemal każdym jej akapitem tygrys się czai, czasem bardziej mistyczny, często zdecydowanie rzeczywisty. Dużo w tej książce jest krwi i kości. To nawet nie jest książka o Indiach, choć cały czas nurzamy się w ich najdzikszych i najbardziej bezwzględnych obszarach, jednocześnie poznając prastarą indyjską duchowość i widząc jej interakcje ze światem współczesnym. To jest jedna z najlepszych książek o splątanych więziach człowieka z resztą przyrody, o naszej arogancji, o kolonialnej mentalności i mrocznej stronie naszej natury, nie tylko europejskiej. Miejscami nie jest to łatwa lektura, ale warto, bo dużo tu mądrości. Polecam zdecydowanie.
Mikołaj Golachowski