Międzynarodowy Dzień Tłumacza z Anną Bańkowską.

30 września 2023, Międzynarodowy Dzień Tłumacza z Anną Bańkowską.

Anna Bańkowska tłumaczka powieści o Anne z Zielonych Szczytów, z okazji Międzynarodowego Dnia Tłumacza przekazała nam tekst, w którym opisuje między innymi zmagania z tekstem. Trudności i wspaniałe zwycięstwa. Poza tekstem otrzymaliśmy do publikacji wiersz tłumaczki, za który bardzo dziękujemy!

„Aby uświadomić czytelnikom blaski i cienie zawodu tłumacza, pozwolę sobie opowiedzieć, jak wyglądał jeden dzień mojej pracy nad przekładem ostatniej już powieści z cyklu „Anne”: Otóż w książce (miejsce akcji to oczywiście Wyspa Księcia Edwarda) występuje stara, niewykształcona służąca Susan, która po wybuchu I wojny światowej śledzi z wielkim przejęciem przebieg wypadków, studiuje mapy, dokształca się z geografii, wygłasza komentarze na tematy polityczne itp. Zaczyna się bitwa pod Verdun i owa Susan wygłasza takie zdanie: I do hope the French have hung onto the Crow's Wood today. Poprzednia tłumaczka, która tłumaczyła nazwy geograficzne, zrobiła z Crow's Wood Wroni Lasek. Ponieważ ja trzymam się nazw oryginalnych, zabrałam się do szukania francuskiego odpowiednika. Najpierw musiałam ustalić, jak francusku, który znam słabo, jest wrona. Potem przestudiowałam przebieg bitwy pod Verdun, w poszukiwaniu Bois de Corneille. Oczywiście, zgodnie z przewidywaniami, nic takiego nie znalazłam. Jedyne, co mogło pasować - ale tylko fonetycznie - to Bois de Caures. Krótki spacer po rozum do głowy: Susan nie zna francuskiego i notorycznie przekręca różne słowa, więc Caures, które wymawia się Kor, pomyliła z Crow, stąd Wroni Lasek! Ale zanim do tego doszłam, zwiedziłam całe okolice pola bitwy i okoliczne lasy. Przy okazji wzbogaciłam swoją własną wiedzę historyczną. Oczywiście takich przekręconych przez Susan nazw (i nazwisk) jest w powieści znacznie więcej. Pół dnia w plecy - bo ja tak szybko już nie myślę, ani nie czytam (zwłaszcza po francusku). Zaznaczam jednak, że to nie jest żadna skarga udręczonej tłumaczki, tylko opis wspaniałej przygody, jednej z wielu, które wynagradzają nasz trud i sprawiają, że kochamy nasz zawód”.

 

Mazurska noc tłumaczki

Hannie Jankowskiej

Słowa kapią spod palców,
ćmy się tłuką o szybę,
wielkie bure kocisko
wyżera w kuchni rybę.

Wlazło sobie przez okno,
obce i nieproszone;
kotom domowym to zwisa
czarnym i burym ogonem.

Znad jeziora woń mięty,
tłumaczka dręczy komputer,
Ramzio śpi w kłębek zwinięty,
Miśka robi pedikiur.

Śpi od dawna pan domu,
tłumaczka ciężko wzdycha;
norma na dziś wyrobiona -
ech, rąbnie sobie kielicha.

Nad czarną taflę jeziora
pyzaty księżyc wypłynął;
Miśka robi pedikiur.
Ramzio w kłębek się zwinął.
(7.07.2014)

Anna Bańkowska