Ewa Wysocka

Ewa Wysocka, wieloletnia korespondentka Polskiego Radia w Hiszpanii, w swojej opowieści o stolicy Katalonii pokazuje nam, dlaczego każdy Polak może poczuć się w Barcelonie jak w domu.

Kiedy w czwartej klasie w szkole podstawowej przyszło mi napisać pierwsze w życiu wypracowanie, a miało ono tytuł Kim będę w przyszłości, bez zastanowienia napisałam, że archeologiem. Przed pójściem do liceum, gdzie miałam uczyć się w klasie humanistycznej, przeczytałam gdzieś jednak, że jeśli człowiek koncentruje się na jednej dyscyplinie nauki, jego mózg nierówno się rozwija. Wtedy głównie czytałam i pisałam, czytałam i pisałam.. Bardzo nie chciałam mieć nierównych półkul, więc zdecydowałam się na klasę matematyczno-fizyczną.

Potem – zgodnie z dokonanym w  dzieciństwie wyborem – studiowałam archeologię pradziejową na Uniwersytecie Warszawskim. Pamiętam, że na trzecim roku odwiedził mnie licealny kolega  i zachęcał do wzięcia drugiego fakultetu, na dziennikarstwie. Mówił, że jest świetnie. 

Pamiętam, że staliśmy na ulicy Widok, przed drzwiami do mojego wydziału – cała archeologia zajmowała pół przedwojennego mieszkania. Spojrzałam mu w oczy i szczerze powiedziałam: „Dziennikarstwo jest ostatnim zawodem, jaki chciałabym wykonywać w tym życiu”. Po zakończeniu najwspanialszych studiów pod słońcem niestety zabrakło mi siły woli, odwagi i nie wiem czego tam jeszcze, żeby szukać pracy w wymarzonym zawodzie. Trudne to były czasy. Znalazłam ogłoszenie o jakimś kursie przygotowującym do zawodu dziennikarza wrrrrrrr…. I poszłam.

Po zakończeniu tego kursu wraz z Ewą Ablewicz, teraz szefową IAR-u, od razu dostałyśmy oferty pracy. Choć z sercem na ramieniu,  skorzystałam z niej.

Jeśli chodzi o dane statystyczne i liczbowe, to 10 lutego 1965 roku urodziłam się w Mińsku Mazowieckim, tak jak przed laty  moja Mama - dziadkowie  po powstaniu nie wrócili do Warszawy. Wychowałam się natomiast 15 kilometrów dalej, w Mrozach. Najbardziej zielonym miejscu, jakie znam. Można iść z zamkniętymi oczami w dowolnie wybraną stronę i zawsze dojdzie się do lasu. Uwielbiam Warszawę i Barcelonę – to moje miasta – ale stałym miejscem na mapie są dla mnie Mrozy.

Jeśli chodzi o zdobyte doświadczenia, staże, kursy i nauki zawodów różnych, to pracowałam w Dzienniku Nowa Europa tuż po jego otwarciu. 

Miał podbić świat, ale bardzo szybko podupadł, choć trafili tam świetni ludzi. Później, już jako korespondent, pracowałam dla krakowskiego RMF, współpracowałam z „Wprostem”,  „Newsweekiem” i długo z „Rzeczpospolitą” – bardzo miło tą współpracę wspominam. A potem obraziłam się na dziennikarstwo i pracowałam w firmach barcelońskich. Aż dyrektor jednej z nich, Juli Carbo, zaprosił do Barcelony Trójkę. Przyjechał wtedy wóz transmisyjny i sześciu dziennikarzy, między innymi Michał Nogaś, Piotr Baron i Krzysztof Skowroński. Sama nie wiem, jak to się zaczęło, ale się zaczęło i trwa do dziś.

fot. Beata Kopyt

 

Dlaczego Katalończycy kochają Polskę, a Polacy Katalonię