„Świetlistość, źródło wszystkiego, przybiera więcej postaci, niż jest gwiazd na niebie – to pewne. By się rozjarzyć, wystarczy jedna dobra myśl. Ale jeden błąd może spalić w twoim sercu cały las, ukryć wszystkie gwiazdy na wszystkich niebach.”
Odeszła Karla, wybierając małżeństwo z kimś ważnym, bogatym i potężnym. Odchodzi z tego świata również Kardibaj, dla naszego bohatera nadchodzą więc ciężkie czasy, tym bardziej, że nowe władze gangu niezbyt przychylnym okiem patrzą na jego osobę. Shantaram może znaleźć się w środku nowej wojny gangów. I doprawdy, niewielu będzie w niej miał sprzymierzeńców.
Tak zaczyna się kontynuacja bestselerowej powieści Robertsa. Bohater i narrator jednocześnie, nie jest wzorem cnót wszelakich. Narkoman, przestępca i uciekinier z więzienia przybywa do Indii w poszukiwaniu wolności. Wolność jednak nie jest tylko brakiem krat i murów, to przede wszystkim stan ducha. Człowiek wolny nie boi się i nie dąży do posiadania dóbr dla nich samych. Wolność jest świętym Graalem, którego szukamy całe życie, a nasz bohater szukał przez ponad 1600 stron.
Porachunki gangsterskie, bójki, zamieszki, brutalność policji, tajemnicze morderstwa i Bombaj, w którym pełno jest emigrantów, ćpunów i poszukiwaczy sukcesów są tylko tłem dla uzmysłowienia kilku starych prawd. Miłości nie da się odrzucić czy zastąpić czym innym, krzywda uczyniona wraca do nas jak bumerang, podobnie wraca uczynione dobro, religia zaś jest jeszcze jednym pretekstem do wykorzystania ludzi. Właściwie liczy się tylko człowiek i nie powinien on rezygnować z własnego ja. Tylko w zgodzie z samym sobą można odnaleźć wewnętrzny spokój, a to naszemu bohaterowi się udało.
Nie sposób napisać więcej o książce, nie zdradzając jej treści, a tym samym pozbawiając czytelnika przyjemności z lektury. Ta książka potrafi zawładnąć czytelnikiem, w czasie lektury można zapomnieć o całym świecie. Gdyby wydrukowano ją na nieprzemakalnym papierze można by ją czytać pod prysznicem. Nawet bliskie sąsiedztwo głośnika, z którego płynie hałas, przez niektórych zwany muzyką techno, nie jest w stanie przeszkodzić w wędrówce z naszym bohaterem po uliczkach Bombaju.
Nie radzę tylko czytać tej książki na urlopie. Grozi to powrotem do domu bez opalenizny.