Kiedy autor serwuje czytelnikom opowieść, w której ofiarami są dzieci, zawsze wzbudza to emocje. Tym bardziej, kiedy dzieci są także oprawcami. To, co ukryte Laury Lippman dotyka kontrowersyjnego tematu – małych zbrodniarzy, nieletnich morderców.
Dwie jedenastolatki, Alice i Ronnie, opuszczają nieudane przyjęcie urodzinowe koleżanki. W drodze powrotnej na ganku jednego z domów dostrzegają niemowlę w wózku. Nie zastanawiając się zbyt długo, zabierają je, tłumacząc sobie, że skoro ktoś pozostawił dziecko bez opieki, to jest ono niechciane. Po paru dniach kilkumiesięczna Olivia zostaje odnaleziona martwa. Dwie jedenastolatki zostają aresztowane i skazane na karę siedmiu lat pozbawienia wolności. Mijają lata. Alice i Ronnie opuszczają zakłady karne i rozpoczynają życie z czystą kartą. Niestety cień tego, co zrobiły w przeszłości, wciąż im towarzyszy, tym bardziej że w okolicy zaczyna dochodzić do tajemniczych, kilkugodzinnych zniknięć małych dziewczynek. Wkrótce jedna z nich znika na dłużej…
Owiane tajemnicą morderstwo małej Olivii kładzie się cieniem na życiu dwóch młodych bohaterek tej książki. Fakt, że dopuściły się tego czynu, jest znany czytelnikowi od samego początku. Książka stawia jednak pytania: co nimi kierowało? czy obie były jednakowo winne? Wydawałoby się, że odpokutowały winy i wychodzą na wolność ku nowemu, uczciwemu życiu. Jednak niedługo po opuszczeniu zakładów karnych w okolicy zaczyna dochodzić do tajemniczych porwań kilkuletnich dziewczynek. Jest panika rodziców, są krótkie poszukiwania, czasem poinformowana zostaje policja. W każdym z przypadków dzieci odnajdują się całe i zdrowe, a ich zagubienie zostaje wytłumaczone chwilową nieuwagą rodzica i ciekawością świata. Ale kiedy jedna z dziewczynek znika bez śladu i nie odnajduje się po kilku godzinach, policja, na czele z młodą policjantką po przejściach Nancy Porter, rozpoczyna śledztwo. Cień podejrzeń szybko pada na Alice i Ronnie. Czy kolejny raz te – teraz już osiemnastoletnie – dziewczyny dopuściły się morderstwa? Powyższe wydarzenia stanowią główną oś książki. Autorka poświęciła także sporo uwagi sprawom społeczno-politycznym, takim jak rasizm czy nierówności klasowe.
To było moje pierwsze spotkanie z Laurą Lippman, która na swoim koncie ma już kilka powieści kryminalnych. Niektóre z nich doczekały się polskiego przekładu, a na podstawie książki „To, co ukryte” powstał film. Jak już wspomniałam na wstępie, kiedy do książki wpleciony zostaje motyw krzywdy dzieci, zawsze wzbudza to emocje. Autorka poruszyła mnie tą historią, zabrakło mi jednak czegoś w samym sposobie jej opowiedzenia. Analiza psychologiczna bohaterów skupiła się na matce jednej z małych morderczyń oraz na matce ich ofiary. Co prawda te postaci wnoszą dużo do całej opowieści, jednak poszukiwałam głębszych rozważań na temat tego, co siedzi w głowach Alice i Ronnie. Przecież temat nieletnich morderców jest z punktu psychologicznego zjawiskiem głębokim i raczej nietypowym, choć historia i takich przypadków zna wiele. Podobnie sama tajemnica, jaką nosi w sobie młoda policjantka, Nancy, wydała mi się zbyt płytka, prozaiczna.
Nie oznacza to jednak, że „To, co ukryte” jest książką niewartą uwagi sympatyków thrillerów. Historia ma ciekawy zarys fabularny, dość zaskakujące zakończenie, burzące teorie, które czytelnik mógł zbudować w toku poznawania tej historii. Książka tematyką nasunęła mi skojarzenia z „Dziewczynami, które zabiły Chloe” Alex Marwood. Tam również dwie jedenastolatki dopuściły się zbrodni, ich losy także splotły się po opuszczeniu zakładów karnych i wówczas w ich sąsiedztwie zaczęło dochodzić do zbrodni. Jednak książka Marwood zrobiła na mnie dużo większe wrażenie.