W tej powieści niderlandzki pisarz pokusił się o wnikliwą analizę współczesności pełnej lęków i absurdów, naznaczonej nienawiścią, przemocą, terroryzmem i teoriami spiskowymi. Opisał bohatera, który przeżywa dramat na kilku płaszczyznach, a na prywatne problemy nakładają się światowe konflikty związane z różnorodnymi religiami i kulturami. Ta książka niebezpiecznie wciąga i zaskakująco przygnębia. Od nadmiaru wrażeń może zakręcić się w głowie.
Po znakomitej Wojnie i terpentynie. Stefan Hertmans uraczył czytelników nie mniej doskonałą prozą zupełnie innego formatu. Opis na okładce sugeruje, że będzie to powieść sensacyjna a la Dan Brown, ale zawartość temu przeczy. Widniejąca także na okładce sugestia, że autor napisał „coś więcej niż thriller – jego powieść rozsadza ramy gatunku” dobrze oddaje charakter książki. Bowiem splatają się tu elementy thrillera, romansu, dramatu psychologicznego, zaprawione jest to wszystko filozofią, antropologią kultury.
Dosadność języka nie koliduje z jego metaforycznością. Realizm, drobiazgowość niektórych scen uderza odbiorcę, skłaniając ku wnioskom, że to celowy zabieg, by skupić się na dramacie postaci – na jego pełnej marazmu postawie, na bólu egzystencjalnym i fizycznym, na rozpadzie jego świata. Narracja zmienia się z pierwszoosobowej na trzecioosobową. Czytelnik śledząc perypetie i przeżycia bohatera ma wrażenie, jakby oglądał kadry psychodelicznego teledysku, z głośną, łomoczącą muzyką w tle a czasem jakby powoli drążył dłutem tę dziwną fikcję usiłując dotrzeć do sedna, do odpowiedzi na zagadki i rozwiązania tajemnic.
Co tu się dzieje, to jawa czy sen, koszmarny sen, co jest rzeczywistością, a co wytworem paranoicznego umysłu? Takie pytanie przyjdzie zadać sobie nie raz towarzysząc głównemu bohaterowi.
John De Vuyst pracuje w wydawnictwie, sam jest niespełnionym twórcą, w dodatku przechodzi kryzys wieku średniego. Jego relacje z małżonką są skomplikowane. Cierpi na chorobę nerek, wymaga dializ. Otrzymuje tajemnicze listy z dziwnymi stemplami, dziwną czcionką. Ktoś go śledzi, prześladuje, porywa i dręczy. Nieustannie pojawia się rudowłosy mężczyzna, kim on jest, z czyjego ramienia działa – to jedna z zagwozdek, nad którymi zastanawia się czytelnik.
Redaktorowi rozpada się świat prywatny, a ten zewnętrzny pogrąża się w coraz większym chaosie. Dochodzi do zamachów terrorystycznych w Paryżu, Rzymie, Nowym Yorku, wybucha bomba w Instytucie Świata Arabskiego, w bazylice św. Piotra, w synagodze. Trzy religie – tu coś jest na rzeczy.
Ważny okazuje się motyw chazarski. Chazarowie to mityczna grupa etniczna, która łączyła wyznawanie różnych religii i z której ponoć wywodzą się Żydzi. Vuyst przeszukuje internet pod ich kątem, a jego wędrówka po stronach w sieci okaże się zaskakująca ( trafia na artykuł o bombie etnicznej, na strony antysemickie, reklamy Main Kampf,rekrutację do Hamasu, zakupy materiałów wybuchowych itp.) Chazarów dotyczy także temat odrzuconej przez wydawcę rozprawy Hansa Mattferssena. Ów twierdzi, iż odnalazł zaginioną książkę Rouberta, który rzekomo odtworzył język chazarski. Potomkiem Chazarów miałby być Faust, a dalsze gałęzie tego plemienia prowadzą do Gruzji. Co ma wspólnego praca Mattferssena z tajemniczymi listami, muzyką barokową i dziwnymi zdarzeniami z życia Vuysta? – zaplątane wątki sprawią trudność tym, którzy liczyli na sensacyjną, wartką akcję i znacznie przystępniejszą lekturę.
Nie sposób zgrabnie streścić fabułę. Jest bowiem nie chronologiczna, chaotyczna, inkrustowana egzystencjalnymi rozważaniami, pełna niedopowiedzeń. Raczej nie polubimy bohaterów, ale też ich los nie pozostanie nam obojętny. Zakończenie – dziwne, raczej nie tego się spodziewaliśmy. Nie, nie rozczarowujące. Zaskakujące. Czy na pewno wszystko zrozumieliśmy?
Hertmans odmalował współczesność pełną lęków i absurdów, naznaczoną nienawiścią, przemocą, terroryzmem i teoriami spiskowymi. Opowiedział o rozpaczliwej egzystencji bohatera dotkniętego spiralą przemocy, przeraźliwie samotnego, unurzanego w chaosie świata. Pokazał jak mizerna bywa kondycja człowieka wobec zagrożenia.
Głośniej niż śnieg to powieść trudna, zagmatwana, przerażająca i fascynująca jednocześnie. Wymagająca, tajemnicza, budząca niepokój. Niebezpiecznie wciągająca i przygnębiająca w swej wymowie. Ma w sobie coś z ducha kafkowskiego Procesu. Daje dużą satysfakcję obcowania z dobrą, mocną, wytrawną prozą.