Mokradła od niepamiętnych czasów fascynowały ludzi. Obecne są w wielu legendach i opowieściach przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Takie jest Mossmarken. Tajemnicze, mroczne, niezbadane, piękne i niebezpieczne. Jeden niewłaściwy krok może sprawić, że pozostanie się tam na zawsze. Te stare moczary były w dawnych czasach miejscem składania ofiar i wciąż znikają tu ludzie. Czy to przypadek? Jak wiele prawdy skrywają stare opowieści?
„Ale w głowie dźwięczały jej niedawno przeczytane słowa. O tym, że przez tysiące lat torfowisko postrzegano jako miejsce święte, trudne do zdefiniowania i skategoryzowania. Bagnista, nieużyteczna nie-ziemia poza kontrolą człowieka. Gdzie ukryte siły panowały i kusiły; brały, czego potrzebowały, i oddawały, co chciały.” str. 132
Do tej książki zachęciły mnie dwie rzeczy. Po pierwsze opis zapowiadający tajemniczą i zarazem mroczną opowieść. Po drugie to, że powieść jest pierwszą książką napisaną przez autorkę. Z przyjemnością sięgam po debiuty literackie, gdyż nie są obarczone specjalnymi oczekiwaniami, a potrafią miło zaskoczyć i skutecznie zachęcić do kolejnych książek pisarza. Jak było w tym przypadku?
Sceneria dobrana jest idealnie. Moczary, mgła, duże opuszczone przestrzenie. To miejsce, które od razu osacza klimatem i dobrze pasuje do thrillera psychologicznego, czy kryminału. Do tego stare wierzenia, legendy, mroczne opowieści. Taka sceneria pobudza wyobraźnię i przyciąga uwagę roztaczając od samego początku pewien rodzaj niepokoju.
W Mossmarken mieszka niewiele osób, a sami mieszkańcy to równie osobliwa grupa, jak miejsce w którym się znajdują. Gdy zaczynają znikać kolejne osoby wszyscy wydają się podejrzani. Na tych terenach poza typowymi domostwami znajduje się też stary dwór o równie ciekawej historii. Wewnątrz jeszcze wiszą portrety upamiętniające jego dawnych właścicieli i ich rodziny. W niektórych oczach przebija błysk szaleństwa i melancholii.
Główną bohaterką jest Nathalie, która przyjeżdża do Mossmarken, by przeprowadzić badania do pracy doktorskiej. Okazuje się, że z tym miejscem łączy ją znacznie więcej. Przez wiele lat starała się zepchnąć wspomnienia głęboko, by do nich nie wracać. Przyjazd na torfowisko otwiera drzwi, które zamknęła dawno temu i uwalnia mrok, który ją ponownie otacza. To co było wraca ze zdwojoną siłą. Jaki sekret skrywa Nathalie?
Wśród bohaterów wyróżnia się kilka postaci. Miła, ale też trochę niepokojąca i dziwna Agnetta opiekująca się dworem. Uznawany za nieco szalonego i wierzącego w duchy Gӧran. Jest jeszcze jakoś niepasujący do reszty Johannes. Każda z postaci coś wnosi do opowieści, jak też odnosi się wrażenie, że skrywa własne tajemnice. Jest jeszcze Maya Linde, fotografka, która poza tradycyjnymi zdjęciami pracuje też dla policji wykonując zdjęcia na miejscach zbrodni. Niektóre z postaci są tylko zarysowane, innych historie poznaje się znacznie lepiej.
Akcja nie jest bardzo dynamiczna, miejscami znacznie spowalnia, ale mimo to książkę czyta się naprawdę szybko. Zasługą jest jej klimat, miejscami na pograniczu mrocznego świata duchów, odrealnienia, starych wierzeń. To sprawia, że kolejne rozdziały przemykają niemal niezauważalnie. W trakcie lektury stopniowo wyjaśnia się przeszłość Nathalie, tak jak i powody znikania kolejnych osób, ale mokradła nadal pozostają nie w pełni zbadane i strzegą swoich tajemnic. Niektóre wątki nie zostały w pełni rozbudowane, tak jak i niewiele wiadomo na temat toczącego się śledztwa, ale nie odbiera to przyjemności czytania. Klimat wynagradza niedociągnięcia.
Torfowisko” to powieść ciekawa, klimatyczna i miejscami zaskakująca. Autorka miała dobry pomysł na książkę i świetnie dobrała scenerię. To udany debiut literacki, który zachęca do przyjrzenia się w przyszłości kolejnym książkom pisarki. Powieść dostarcza wielu wrażeń, roztacza specyficzny klimat i wzbudza zainteresowanie. Czy jesteście gotowi, by wkroczyć na mroczne, tajemnicze i wciągające torfowisko?