„Ziele dobre na każdą chorobę. Ziele dobre na chorą głowę. Ziele dobre na gruźlicę. Ziele dobre na nerwicę. (…) Ziele uzdrowieniem narodu” – śpiewał w latach 80. XX wieku legendarny zespół Izrael. A dziś ziele staje się bohaterem komiksu „Trawka. Jak zdelegalizowano marihuanę”.
Nikt nie słyszał o zielu? Nikt nie używał? :) Akurat… Mimo tego do dziś pozostaje nielegalną używką, za posiadanie której są odpowiednie paragrafy. Chore? Chore. Ale w takich czasach żyjemy, że legalne są alkohol czy tytoń, a marihuana – nawet ta medyczna – pozostaje na cenzurowanym. Z jakich powodów ją zdelegalizowano? Jakie były przyczyny, by konopie indyjskie stały się złem? Drogę tę postanowił prześledzić Box Brown. Postanowił wejść do świata „ziela”, wrócić do jego początków, a wnioski przedstawić w formie opowieści rysunkowej. Nie powiem, byłem jej ciekaw.
Skąd się bierze strach przed marihuaną? Z niewiedzy i z powtarzanych przez dekady fałszywych powodów, z których trafiła na cenzurowane. Z chęci wykazania się przez kilka osób w Stanach Zjednoczonych. Z przeforsowania do świadomości mas, że wywołuje furie, doprowadza do zabójstw. Z kłamstw przekazywanych z pokolenia na pokolenie o Meksykanach, którzy dzięki niej wykorzystywali białe kobiety. Z historii o szaleństwie, do jakiego podobno doprowadza. Choć wyniki prowadzonych badań mówiły zupełnie coś innego. Zbudowanie demona jednak powiodło się. Marihuana stała się właśnie wcielonym diabłem. A tymczasem istniały powody, by stała się nie tylko lekiem, ale i legalną używką, która bywa „stosowana rekreacyjnie, czy do pobudzania kreatywności lub zyskania nowej perspektywy”. Przegrała jednak – i ciągle przegrywa – z politycznymi decydentami.
Komiks Boxa Browna przedstawia argumenty „za” legalizacją, zestawiając je z brakiem argumentów polityków „za” wprowadzeniem prohibicji. Wystarczyły jednak populistyczne hasła, podchwytywane przez media, które stanowiły oręż w walce z konopiami w Ameryce lat 20. i 30. XX wieku. Hasła powielane również po wojnie. Propagandowy wydźwięk spróbował – w udany sposób – uchwycić autor na swych planszach. Zgeometryzowane obrazki z miast, szczerzące zęby postaci polityków rozgrywających swoje gierki oraz nałożony na plansze raster sprawiają, że kadry wyglądają jak plakaty propagandowe właśnie.
Prócz samej opowieści o tym „jak zdelegalizowano marihuanę” Brown opowiada o tym skąd w ogóle konopie się wzięły. Przypomina też o ich miejscu w religiach. Zaskakująco mało miejsca poświęca tylko latom kiedy w Stanach Zjednoczonych do głosu doszła społeczność hippisowska. Za to zauważa, że konopie pomagały w uśmierzaniu bólu wielu osobom chorym na AIDS.
Trawka. Jak zdelegalizowano marihuanę jest kolejną „biografią” w ofercie Marginesów. Cudzysłów został przeze mnie użyty specjalnie, bo tym razem biografia to wyjątkową. Poświęcona nie jednej osobie, ale zjawisku. Zjawisku, o którym każdy wie, każdy słyszał, a i wielu miało z nim styczność. Tylko albo o tym głośno nie mówi, albo wspomina wyłącznie w swoim towarzystwie. Może czas to przełamać? Wszak „nigdy nie istniał powód, by jej zakazywać”…