Recenzja Katarzyny Maciejewskiej ukazała się na blogu „pasje-fascynacje mola-ksiażkowego".
Przeziębienie mi służy, nadrabiam zaległości w czytaniu:).
Pierwsze słowa, jakie mi się nasuwają bezpośrednio po lekturze, to – wspaniała. Jest to powieść przez duże „p”. Taka z prawdziwego zdarzenia, z przesłaniem, bardzo ciekawą i wciągającą akcją, zupełnie daleką od ala amerykańskiej akcji – zabili go i uciekł. Jest to powieść może odrobinkę staroświecka, anachroniczna, ale cudowna. Myślałam, że takie powieści już teraz nie powstają. Odrobinkę przypomina mi dzieła Prusa, trochę Orzeszkowej...
Akcja Małej matury rozgrywa się głównie we Lwowie, a rozpoczyna się tuż przed wybuchem II wojny światowej. Treścią są dzieje chłopca – Ludwika Taschke, pochodzącego z zamożnej, inteligenckiej rodziny lwowskiej. To taka rodzina z wielopokoleniową tradycją, rodzina z typowo lwowskimi korzeniami, a przy tym pełna ciepła i miłości. Poznajemy dzieje rodziny. Poznajemy także Lwów w okresie największej prosperity, miasto piękne, wyjątkowe, wspaniałe. Przy czym warto zaznaczyć, ze opisy Lwowa są po prostu cudowne i bez wątpienia są jednym z ogromnych plusów książki.
Poznajemy początkowo beztroskie, takie sielsko - anielskie dzieciństwo Ludwika oraz momentami bardzo bolesny okres dorastania. Autor bardzo ciekawie ukazał kształtowanie się charakteru i człowieka, jakim stał się Ludwik. Obserwujemy zachodzące w nim przemiany, które mają miejsce pod wpływem wielu czynników. Trzeba pamiętać, w jakim okresie rozgrywa się akcja powieści. Czytając o losach Ludwika, miałam wrażenie, jakbym obserwowała chłopca z jakiegoś tworzywa, gliny, który się stopniowo formuje, przeobraża, a każdy dzień, każde bolesne wydarzenie czyni go kimś innym.
Oczyma niesamowicie wrażliwego chłopca obserwujemy okrucieństwa okupacji, jakie zgotowali mieszkańcom Lwowa: najpierw Sowieci we wrześniu 1939 r., potem Niemcy od czerwca 1941r. i wreszcie od lipca 1944r. ponownie Sowieci.
Tak wiele przemian nie mogło pozostać bez wpływu na młodego człowieka, siłą rzeczy musiał on się zmieniać i autor fantastycznie te przemiany ukazał.
Janusz Majewski ur. się we Lwowie w 1931r. Zna więc to miasto okresu przedwojennego od podszewki. Dlatego książka w dużym stopniu jest powieścią autobiograficzną. Nic więc dziwnego, że przedwojenny Lwów, który poznajemy oczyma Ludwika jest miastem magicznym, miastem, do którego zawsze będzie w myślach wracał.jest to po prostu Lwów, jaki zapamiętał z okresu dzieciństwa Janusz Majewski.
Jak podkreśla autor w rozmowie z Marią Kieszkowską : (..) Z własnych przeżyć i wspomnień, z prawdziwych wydarzeń wykreowałem opowieść o świecie zobaczonym przez 'moje okulary', które jednak trochę go deformują. To odbicie rzeczywistości, ale nie jej kopia.
Powieść składa się z trzech części o zróżnicowanym klimacie. Każda z części jest inna i każda równie wspaniała.
Pierwsza część, Słodkie lata, to wspomniany opis beztroskiego dzieciństwa Ludwika Taschke w przedwojennym Lwowie.
Druga, Trzy wojny, przynosi definitywny koniec sielanki, czyli akcja rozgrywa się w okresie
w/w trzech okupacji Lwowa.
W części trzeciej (to właśnie tytułowa Mała matura 1947 ) opisana jest historia ucieczki z Lwowa. Koniec wojny i kres tułaczki zastaje Ludwika i jego rodzinę w Krakowie. Chłopiec trafia do renomowanego gimnazjum, w którym uczy przedwojenna kadra profesorska. Nauczyciel łaciny przedstawia klasie II B nowego ucznia ze Lwowa, z komentarzem:
(…) zastanówcie się, czy można nazwać repatriantem kogoś, kto przyjechał z innego miasta w tej samej ojczyźnie? Jeśli przyjechał nie dobrowolnie, jeśli zmuszono go do tego, jest raczej uchodźcą (...)
Tytułowa mała matura był to w II Rzeczypospolitej egzamin kończący edukację w czteroletnim gimnazjum, wprowadzony po reformie edukacji z 1932 r. Mała matura Ludwika miała miejsce w zupełnie innej Polsce. Zanim jednak do egzaminu doszło, 30.06.1946 r. w całym kraju odbywało się pamiętne, zafałszowane referendum 3 razy tak. Okres referendum także jest przez autora bardzo ciekawie i plastycznie ukazany. W tym wypadku autor nie omieszkał wyrazić swojego zdania na temat pseudo referendum. Nie zrobił tego wprost, ale poprzez myśli, zachowania i wypowiedzi swoich bohaterów.
Plastyczność i wspaniałe opisy to dodatkowy plus powieści. A do tego prawdziwe, absolutnie niezafałszowane ukazanie ówczesnej rzeczywistości. Przykładem, który bardzo mnie poruszył jest moment, gdy podczas egzaminu z matematyki wiosną 1947r. uczniowie z klasy Ludwika dowiadują się, że ich starszy kolega, uczestnik powstania warszawskiego, został w procesie pokazowym skazany na śmierć. Oskarżono go o "założenie i kierowanie organizacją przestępczą, której celem było wrogie działanie przeciw organom państwa i władzy ludowej". Chłopcy są przerażeni, ale to dopiero początek tego co miało się na następnych stronach książki wydarzyć. Co dalej się wydarzyło...tego nie zdradzę, zachęcam do lektury tej wyjątkowej powieści.
Ale nie samymi okrucieństwami Mała matura stoi. Możemy znależć w niej także kilka komicznych momentów oraz postaci, jak np. Syfon, czyli jeden z nauczycieli (chociaż pozostali to też niezłe unikaty). Jesteśmy także świadkami młodzieńczych wybryków Ludwika i jego rówieśników oraz świadkami pierwszych doświadczeń w dorosłym życiu.
Na początku napisałam, że to powieść z przesłaniem i tak jest. Jak sam autor twierdzi w jednym z wywiadów: Losy Ludwika i jego rodziny to losy wszystkich wygnanych. Odczuwałem potrzebę zapisania tego, co przeżyłem i widziałem na własne oczy. Więcej niż potrzebę, poczułem, że jest to mój obowiązek. Jestem w końcu jednym z ostatnich świadków tamtych czasów. Dziś, z dużą pewnością siebie, piszą o tych czasach ludzie, których rodzice siusiali wtedy w majtki. Jestem przekonana, że wielu czytelników w losach Ludwika i jego rodziny oraz przyjaciół odnajdzie swoje własne losy lub losy swoich rodzin.
Siłą powieści są wspomnienia autora i wspaniały, prosty, trafiający wprost do serca język. Jeżeli szukacie powieści pełnej pięknych zwrotów, ozdobników, niedomówień, nie czytajcie Małej matury. Jeżeli natomiast szukacie wspaniałej, pełnej prawdy historycznej i wielowymiarowych uczuć powieści, która na długo zapadnie wam w serce – czym prędzej zabierajcie się do lektury. Autor stworzył książkę wyjątkową pod każdym względem, książkę, jakich teraz ze świecą próżno szukać.
Gorąco polecam i mogę tylko żałować, że tak szybko skończyłam ją czytać.
Na podstawie ostatniej części książki Janusz Majewski nakręcił film Mała matura 1947 (nagroda specjalna jury na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni 2010). Występuje w nim plejada świetnych aktorów. W postać profesora Syfona wcielił się Wiktor Zborowski. Rolę nauczyciela łaciny na prośbę reżysera zagrał Marek Kondrat mimo iż w 2007 r. zakończył oficjalnie karierę aktorską. Jak w wywiadzie mówił sam reżyser: Kondrat po prostu nie miał wyjścia, musiał zagrać...
Filmu jeszcze nie widziałam, ale muszę koniecznie zdobyć płytę dvd i obejrzeć.