Simona Kossak mieszkała w Puszczy Białowieskiej przez ponad 35 lat. Swoje spokojne, ale często też burzliwe życie, bo przecież obfite w walkę o ten światowy unikat, cierpliwość, czasem smutek i zapewne, zmęczenie, prowadziła w starej leśniczówce o uroczej nazwie „Dziedzinka”. Puszczę znała od podszewki, wiedziała o niej niemalże wszystko, znała każdy jej zakątek, a tajemnice jej mieszkańców tym bardziej nie były jej obce, w końcu sama wielu z nich odchowała – była mamką łosi, lisów, saren, borsuków, dzików czy choćby kruków. Walczyła zaciekle o każde zwierzę – czy to te mniejsze, czy większe – i o każde drzewo. Przez całe swoje życie piętnowała ludzką głupotę i chciwość, starając się chronić Puszczę. Jak matka dziecko kryła ją w swoich ramionach, niejednokrotnie patrząc, jak inni wydzierają ją jej z rąk i krzywdzą boleśnie.
Saga Puszczy Białowieskiej po raz pierwszy została wydana w 2001 roku, teraz zaś nakładem Wydawnictwa Marginesy możemy zatopić się w lekturze raz jeszcze, delektując się pięknym wydaniem, kolejnym do kolekcji książki z serii „EKO”.
Saga Puszczy Białowieskiej to rzeczywiście saga – tak, jak spisuje się historie rodzinne, od pierwszego, najstarszego członka rodu, aż po tego ostatniego, najmłodszego, tak Simona Kossak spisała dzieje Puszczy Białowieskiej. Historię tego wyjątkowego kompleksu lasów poznajemy od czasów prehistorycznych, pierwszych ludzi i prostych potrzeb, od plemion prasłowiańskich, Jaćwingów, poprzez kaprysy renesansowych władców, sokolników, aż po czasy nowożytne, te najbardziej nieprzewidywalne, a co za tym idzie – najgroźniejsze – z wszystkich.
Człowiek wcale nie schodzi tutaj na dalszy plan. Mimo że, główną bohaterką sagi jest oczywiście przyroda – piękna, fascynująca, nieokiełznana, dzika, to ludzie kroczą tuż obok niej, będąc dla niej stałym zagrożeniem. Saga nie jest więc tylko hołdem oddanym przyrodzie i temu jednemu z najpiękniejszych parków narodowych, ale jest przede wszystkim piętnowaniem głupoty i pazerności ludzkiej. Simona Kossak szczegółowo opisuje znęcanie się nad niedźwiedziami, towarzyszące rządom Zygmunta Starego i jego małżonki, królowej Bony, aż po panowanie Sasów. Ale to nie wszystko: poza niedźwiedziami ludzie podjęli się próby eksterminacji całego wilczego gatunku, widząc w nich zagrożenie i niebezpieczeństwo, starali się wytępić z Puszczy też głuszce, żubry i rysie, polując na wszystkie trzy to dla mięsa, to dla futra, a także wycinali i sprzedawali całe tony zdrowych, wysokich jakościowo drzew! Podobnych przypadków w książce jest mnóstwo, co tylko potęguje ciarki przechodzące po plecach w czasie lektury.
Puszcza Białowieska umiera. Bezwzględny las – zadbany, czysty, produkujący drewno i użytki uboczne – nienawidzi puszczy, pożera więc miejsce po miejscu dziką i wolną przyrodę. Z każdym zgrzytem piły usuwającej nieprzydatne dla lasu drzewo, z każdym konarem spalonym, by nie zakłócał porządku w lesie, z każdym rzędem równo posadzonych sosenek, z każdym wypielęgnowanym młodnikiem – puszcza słabnie.
W minionym tysiącleciu nie raz podnosiła się z kolan, cudownie powstawała, mimo że groziło jej unicestwienie, przeżyła do naszych czasów, ale czy przeżyje jeszcze kolejne setki lat?
Książka zawiera bardzo dużo informacji, mnóstwo liczb i danych, faktów, zapisów historycznych. Autorka niejednokrotnie odwołuje się do kronik Jana Długosza, zwracając uwagę na sytuacje mniej lub bardziej uwypuklone, tłumacząc i rysując czytelnikowi szkic danej sytuacji. W niektórych momentach – w tych nadrukowanych zielonym atramentem – książkę czyta się jak powieść, Simona wymyśla postaci, kreuje ich życie, nie zapominając w tym wszystkim o Puszczy bez której nic by nie było, kiedy zaś wraca czarny tusz autorka przedstawia mnóstwo informacji i faktów.
Simona Kossak Sagą Puszczy Białowieskiej apeluje o opamiętanie, póki jeszcze nie jest za późno… Zwraca uwagę nie tylko na problem, ale delikatność i wrażliwość tego niepowtarzalnego ekosystemu. Bo skoro już tak wielki skarb mamy w rękach, to nie powinniśmy pozwolić mu umrzeć, prawda? To cudowna, bardzo mocna, a zarazem wrażliwa książka. I bardzo ważna.