Biografie wielkich pisarzy to nierzadko zgrane karty. Nie zdarza się raczej, by najwięksi nie doczekali się co najmniej kilku solidnych pozycji im poświęconych. Szczęśliwie, gdy wydaje się, że nie da się już napisać nic nowego, pojawia się ktoś taki, jak Pawieł Basiński, który w Lwie Tołstoju. Ucieczce z raju przekonuje, że to, co znamy – wydawałoby się – za dobrze, jest tak naprawdę detektywistyczną zagadką, którą można rozwikłać. Tołstoj z książki Basińskiego fascynuje, pociąga i odrzuca zarazem. To z pewnością jedna z najlepszych opowieści biograficznych, jakie ukazały się w Polsce w ostatnich latach – świetnie napisana, arcyciekawa, doskonale opowiedziana.
Ucieczka z Jasnej Polany owiana była skandalem. Ale w ogóle ostatnia dekada życia Tołstoja była dla jego współczesnych chyba trudna do zrozumienia, bo przecież rozpoczyna ją wydalenie z kościoła prawosławnego. Kim dla swoich współczesnych był Tołstoj? Największym pisarzem świata, szaleńcem, postacią z pierwszych stron gazet (jego ucieczkę dziennikarze śledzili zupełnie jak dzisiejsi paparazzi), niewygodnym moralistą?
Tołstoj w swoim życiu poznał trzech imperatorów. Rządy carów Aleksandra II, Aleksandra III i Mikołaja II były bardzo różnymi epokami w rosyjskiej historii. Sytuacja w Rosji na przełomie wieków była dość paradoksalna, bo z jednej strony mieliśmy do czynienia z archaiczną strukturą polityczną, z drugiej z intensywnie rozwijającą się gospodarką wolnorynkową, ogromną liczbą sekt religijnych, pojawiającymi się i prężnie działającymi ruchami rewolucyjnymi i wrzeniem intelektualnym. Tołstoj łączył w sobie te przeciwstawne tendencje: był pisarzem, którego książki – np. Wojnę i pokój – czytano w gimnazjum w ramach lektur obowiązkowych, ale był przy tym także politycznym i religijnym dysydentem. Jego publicystyki w Rosji nie drukowano, pojawiała się ona jedynie zagranicą, w czym Tołstoj przypomina Aleksandra Sołżenicyna. Konflikt Tołstoja z cerkwią rozpatrywano zresztą jako konflikt z państwem, bo Rosja była państwem religijnym, a cerkiew stanowiła część struktur państwowych, dlatego polemika z cerkwią uchodziła wówczas za atak na imperium. Wreszcie Tołstoj był pierwszym rosyjskim pisarzem, który stał się postacią medialną. U schyłku XIX i na początku XX wieku nie było ani jednego wydania gazety, gdzie by o nim przynajmniej nie wspomniano. Jego życie rodzinne stanowiło przedmiot publicznego zainteresowania.
W Odiesskich Novostiach pisano przecież, zwracając się do rodziny Tołstoja: „Nie jest wasz, należy do wszystkich!”
I tak na to spoglądano. Samych zdjęć Tołstoja w jego muzeum w Jasnej Polanie jest ponad 10 tysięcy!
A przecież nie były to czasy, gdy zdjęcia robiło się na okrągło.
Tołstoj na zdjęciach wygląda najczęściej poważnie, wręcz srogo. Nie dlatego, że nie kochał życia ani ludzi, tylko trzeba było wtedy stać przez kilka minut i czekać na naświetlenie kliszy. Na początku XX wieku pojawiły się jednak aparaty firmy Kodak, które pozwalały robić zdjęcia w mgnieniu oka. Kosztowały drogo, ale taki aparat miał przyjaciel Tołstoja Czertkow. Oprócz tego pojawiły się wtedy również pierwsze filmy. Bracia Lumière zaczynali od zdjęć zbliżającego się pociągu, natomiast pierwsze kadry rosyjskiej kinematografii autorstwa Aleksandra Drankowa pokazują Tołstoja, który najpierw idzie w stronę kamery, a potem się od niej oddala. Tołstoj zrobił też pierwsze selfie na świecie. W 1862 roku kupił ogromny, ciężki aparat, ponieważ lubił nowinki. Postawił aparat przed sobą, miał tam taki przewód zakończony gruszą, przybrał poważną minę i zrobił zdjęcie. Podpisał je później: Sam sobie zrobiłem zdjęcie. Trudno o lepszy odpowiednik selfie w tamtych czasach.
Dlaczego w październiku 1910 roku Tołstoj postanowił uciec z Jasnej Polany? Czy w ogóle da się odpowiedzieć na pytanie, wokół którego snuje pan swoją opowieść?
Przyczyn było wiele. Można powiedzieć, że sama ucieczka była jego idée fixe. Motyw ucieczki pojawia się w większości jego dzieł, choćby w Wojnie i pokoju, Annie Kareninie, Ojcu Sergiuszu. Dzięki ucieczce pisarz może sprawdzić, na ile jest ceniony przez publiczność. Tołstoj powiedział kiedyś do syna: „Skoro zostałem taki sławny, to znaczy, że powiedziałem dużo głupot”. Z drugiej strony, odejście właśnie w tym momencie wiązało się z trudną sytuacją rodzinną i narastającym konfliktem z żoną. Chodziło o prawa do spuścizny literackiej. Tołstoj chciał, żeby należały do wszystkich, dziś powiedzielibyśmy, że pragnął, by trafiły do domeny publicznej. A Sofia Andriejewna uważała, że powinny zostać przy rodzinie, która ma prawo korzystać z dochodów ze sprzedaży. W tym wszystkim była też trzecia postać: Władimir Czertkow, uczeń i bratnia dusza Tołstoja. To on miał de facto dysponować prawami autorskimi. A więc nałożyły się na siebie w tej sytuacji dwie rzeczy: odwieczna potrzeba ucieczki żywiona przez Tołstoja i problemy rodzinne.
Można chyba też powiedzieć, że ucieczka wiązała się z czymś, o czym pisze pan w swej książce – Tołstoj nie tolerował sytuacji, w której musi podporządkować się czyjejś woli.
Trafnie pan to zauważył. Ludzie zawsze mają jakieś pierwsze wspomnienia. Tołstoj doskonale pamiętał swoje dzieciństwo. Wspominał po latach, że zawijano go w pieluchy, a wówczas przyjęte było, że opatulało się dzieci bardzo mocno, on zaś wyrywał się i krzyczał. I tak było przez całe jego życie. Łatwiej było mu zmusić siebie samego do podporządkowania się czemuś niż dostosować się do cudzej woli. Tołstoj chciał przecież zamieszkać w monastyrze, ale nie mógł, bo trzeba tam podporządkować się wielu regułom.
W ogóle Tołstoj jest jednym z niewielu rosyjskich pisarzy, którzy w taki sposób zorganizowali swoje życie, że byli absolutnie wolni. Jeszcze za życia zrezygnował z praw autorskich, włości zrzekł się na rzecz żony, pisał, kiedy chciał, i nie pisał, kiedy nie chciał, pracował na roli razem z chłopami, ponieważ lubił z nimi przebywać i sprawiało mu to przyjemność, a ponadto mieszkał we własnej posiadłości, gdzie wprawdzie każdy mógł wejść, ale nikt nie mógł mu rozkazywać. W tym sensie Tołstoj był przeciwieństwem Dostojewskiego, który zawsze tonął w długach i całe życie przeżył na kreskę u wydawców.
Ale Tołstoj też musiał spłacać długi swoją powieścią Kozacy.
Tak, ale ta historia dotyczy młodego Tołstoja, który przegrał pieniądze w bilard. Później już takie sytuacje mu się nie zdarzały. A Dostojewski nie mógł nie pisać, był zawodowym pisarzem, żył z literatury. Tołstoj miał ten komfort, że pisał, kiedy chciał. Myślę, że widać to w stylu obu tych pisarzy. Styl Dostojewskiego jest bardzo nerwowy, rozgorączkowany, cięty, Tołstoj zaś jest epicki, spokojny.
Widać to też w ich twórczości. Dostojewski ma duszę polemisty.
Ale tylko jeśli chodzi o prozę, bo w tekstach publicystycznych Tołstoj polemizował tak, jak Dostojewskiemu się nie zdarzało. Dostojewski był pisarzem wręcz reżimowym, nie wchodził w konflikty z państwem i cerkwią. A Tołstoj był wolnomyślicielem i dysydentem.
Tołstoj traktował swoje życie jako projekt. Czy zniknięcie z Jasnej Polany oznaczało klęskę tego projektu?
Tak, on rzeczywiście traktował życie jako projekt. Ożenił się z miłości, ale bardzo świadomie. Dokładnie planował gospodarstwo w Jasnej Polanie, kupował maszyny rolnicze. Jego młoda wówczas żona pomagała mu we wszystkim – w gospodarstwie i w twórczości. Planował też, co zresztą się udało, mieć wiele dzieci, którym zostawi swoją spuściznę. Ale na początku lat 80. wydarzyło się to, co Tołstoj nazwał swoim przewrotem duchowym, i jego projekt zmienił się o 180 stopni.
Na czym polegała ta przemiana duchowa? Czy ona nie brała się stąd, że nawet gdy oddawał się rozpuście, jak w młodości, to postrzegał życie w planie głęboko moralnym? Czy ten przewrót nie był w jakimś sensie koniecznością?
Tołstoj był wręcz arcymoralistą. Kiedy czyta się jego dzienniki, można odnieść wrażenie, że był człowiekiem niezwykle rozwiązłym: ciągle przewijają się tam dziwki, karty, pijaństwo. Stąd zresztą bierze się mit o rozwiązłym młodym Tołstoju. Ale warto zadać sobie pytanie, dlaczego on tak szczegółowo to wszystko opisuje? Czerpie z tego przyjemność? Nietrudno zauważyć, że tak naprawdę on z tego powodu cierpi. Tołstoj wiedział, że jego dzienniki zostaną opublikowane. Kiedy przeglądał je jako dorosły, stwierdził, że myślał o tym, by je zniszczyć, bo przedstawiają zbyt jednostronny wizerunek, ale postanowił je zostawić, by młodzi ludzie wiedzieli, że Bóg nie zostawia samemu sobie nawet tak paskudnego człowieka jak on. Duchowy przewrót Tołstoja polegał na tym, że w pewnym momencie zaczął się zastanawiać, po co mu to wszystko – cała ta sława i bogactwo – jeśli i tak pewnego dnia umrze. Od tej chwili rozmyślał nad pytaniem najbardziej podstawowym i zasadniczym: po co człowiek żyje? W ten sposób narodził się jego nowy, radykalny światopogląd związany z bardzo prostym trybem życia, rezygnacją z jedzenia mięsa, pracą na roli itd. Przez poprzednie piętnaście lat realizował więc swój projekt rodzinny, a potem postanowił zrealizować nowy pomysł na życie. I stąd wziął się długotrwały konflikt zakończony ucieczką z Jasnej Polany.
I w tym sensie ucieczka jest jego trzecim projektem, przypominającym trochę historię z Ojca Sergiusza.
Z tą różnica, że ucieczka tylko zwiększyła sławę Tołstoja.
A kim dla Rosjan Tołstoj jest dziś? Czy z jego spuścizny dla dzisiejszej Rosji wynika?
Trudno oczywiście mówić o Rosjanach jako o całości, to bardzo różnorodne społeczeństwo. Na pewno dziś Tołstoj nie jest władcą naszych umysłów, można jednak mówić o Tołstoju jako o postaci, która budzi zainteresowanie w różnych kręgach. Widać to dziś choćby w teatrze, który odkrywa autora Anny Kareniny jako dramaturga. Kinematografia również interesuje się Tołstojem. Wielkie zainteresowanie budzi Tołstoj również wśród internautów. W tym roku digitalizowano 90 tomów Dzieł zebranych. Co ciekawe, uczestniczyły w tym ponad 4 tysiące wolontariuszy i udało im się przenieść całego Tołstoja do sieci w niecałe pół roku. Dzięki temu w kilka chwil można znaleźć każdy cytat i tekst. Ten projekt nazywa się Tołstoj w adin klik (Tołstoj jednym kliknięciem).
Jeśli zaś chodzi o polityków, to Tołstoj był anarchistą, więc jego światopogląd nigdy nie pokrywał się z żadną opcją polityczną. Poza tym jego nauki kierowane są do jednostek, nie do społeczeństwa, jak w tej anegdocie, gdy odwiedzili Tołstoja propagatorzy trzeźwości, którzy wiedzieli, że pisarz jest przeciwnikiem pijaństwa. Poprosili, aby dołączył do ich stowarzyszenia. Tołstoj odrzekł im: „Jeśli nie pijecie, to i nie zbierajcie się razem. Ale jeśli już gromadzicie się wspólnie, to wtedy lepiej pijcie”.
Pańska książka doczekała się w Rosji 10 wydań i sprzedała w 100 tysiącach egzemplarzy. Czytelnika z Polski te liczby muszą wprawić w zdumienie. Nie potrafię sobie wyobrazić, że książka poświęcona Mickiewiczowi albo Prusowi odnosi taki sukces. Czy Rosjanie tak bardzo kochają Tołstoja? Czy po prostu książka wciąż jest – inaczej niż u nas – towarem pierwszej potrzeby?
Rosjanie są zainteresowani Tołstojem, podobnie jak ludzie na całym świecie. Ale książka nie jest u nas towarem pierwszej potrzeby i czytelnictwo spada. W przypadku mojej książki działa chyba mechanizm zainteresowania literaturą non-fiction, czyli gatunkiem, którego możliwości nie zostały dotychczas wyeksploatowane. Byłem zaskoczony, gdy okazało się, że Ucieczka z raju trafiła do ludzi, którzy wcale nie interesują się literaturą ani Tołstojem. Czytano ją przez pryzmat własnych relacji rodzinnych, porównując swoje problemy z tymi, które mieli Sofia Andriejewna i Lew Nikołajewicz. To pokazuje, że gatunek non-fiction może budzić zainteresowanie i ma przed sobą duże perspektywy. Ludzie wolą dziś czytać coś, co nazwałbym całkowitą fikcją, czyli fantasy, romanse, sensację, kryminały, a jeżeli pragną sięgnąć po coś poważnego, to najczęściej interesują ich rzeczy oparte na faktach – ważne jest, jak te pozycje są napisane. Książki historyka Edwarda Radzińskiego poświęcone carom i rewolucji są nie mniej popularne niż literatura masowa.
U nas też istnieje podobny fenomen non-fiction. Chciałem pana jednak spytać o współczesną literaturę piękną. W Polsce wychowujemy się w pewnym kulcie rosyjskich pisarzy – Dostojewskiego, Tołstoja, Sołżenicyna, Achmatowej, Mandelsztama. Owszem, dziś Rosja może się pochwalić Pielewinem, Sorokinem czy Jerofiejewem, ale mam takie wrażenie, a staram się czytać to, co się z rosyjskiego przekłada, że brak pisarzy tej miary co Tołstoj. Jak pan to widzi?
Nie mamy pisarzy rangi Dostojewskiego, Sołżenicyna czy Tołstoja. Istnieje więc wakat, do zapełnienia którego wszyscy pretendują, ale na razie nikt nie potrafi go zająć. Oczywiście, mamy wielu dobrych pisarzy na poziomie europejskim, jak Pielewin, Sorokin, Zachar Prilepin, Roman Senczin, Aleksandr Warłamow. Zachar Prilepin opublikował niedawno powieść Obitiel (Monastyr), którą uznano za książkę roku. To rzecz o Wyspach Sołowieckich, gdzie znajdował się zarówno monastyr, jak i łagier. Prilepin łączy w niej narrację przygodową z historią miłosną i powieścią historyczną, to wielki bestseller w Rosji. Ale nie jest to nowa Wojna i pokój ani Bracia Karamazow, choć być może sam Zachar tak uważa.
Bardzo cenię Prilepina, chyba najlepsze z tego, co ukazało się do tej pory po polsku, były Patologie. Ale z literatury rosyjskiej po upadku komunizmu najbardziej przemawiają do mnie Generation P i Mały palec Buddy Pielewina.
Mnie też się one podobają, tym bardziej, że w Generation P jestem bohaterem. Pojawia się tam krytyk Biesiński – to właśnie ja. Prowadziliśmy z Pielewinem taką grę literacką. Kiedyś byłem przede wszystkim krytykiem literackim i pisywałem o jego książkach, on zaś wspomina o mnie w Generation P i w jednym z opowiadań – jestem tam postacią, która krytykuje wiersze pewnego przestępcy. Ten w ramach rewanżu topi Biesińskiego w beczce z farbą. Pojawiam się też w Dniu Oprycznika Sorokina jako włoski krytyk Basini.
Wróćmy na koniec do Tołstoja. Jak Lew Nikołajewicz odnalazłby się pana zdaniem we współczesnym świecie?
Myślę, że mówiłby, że cywilizacja zmierza donikąd i czeka nas katastrofa, bo wszystkie problemy są rozwiązywane za pomocą siły. Ale z drugiej strony wiele idei Tołstoja, które za jego życia odbierano jako szaleńcze, dziś przyjmuje się za coś najzwyklejszego w świecie – weźmy choćby rezygnację z kary śmierci, dużo większą tolerancję religijną, wegetarianizm czy protesty przeciwko polowaniu na zwierzynę.