Żądza potrafi doszczętnie zrujnować ludzkie życie, popchnąć do łamania zasad, których zwykle się przestrzega. Jednakże kiedy zostanie zaspokojona, pojawia się stan błogości i samozadowolenia, którego wielu osobom trudno jest sobie odmówić. Niektórzy nie zwykli jej ulegać, za wszelką cenę starają się panować nad sobą i swoimi odruchami, a ich samokontrola wyczuwalna jest we wszystkim, czym się zajmują. Są jednak i tacy, dla których smak zaspokojonego pragnienia staje się najważniejszym elementem istnienia. Uzależniają się od niego i pragnąc wciąż więcej, zatracają się zupełnie w świecie własnych dążeń. W skrajnych przypadkach ludzie ci zdolni są do wszystkiego, poczynając od kłamstw i manipulacji, na morderstwach kończąc. Każdy jednak przecież czegoś w życiu pragnie. Pytanie tylko – jak bardzo?
Dzikie serce Jamey Bradbury to debiut, który zyskał nie tylko przychylność krytyków literackich, ale również czytelników. Książkę tę określano bardzo różnie, od „najdziwniejszej, jaką czytałem”, przez „połączenie sióstr Brontë ze Stephenem Kingiem”, aż po zapadające w pamięć „zmroziła mnie i zdjęła milczącą grozą”. Wszystkich tych czytelników można uznać nie tylko za zachwyconych lekturą, ale i mocno nią zaintrygowanych. Bo w istocie „Dzikie serce” rzuca nas w wir niespiesznych zdarzeń, o których długo nie będziemy potrafili zapomnieć.
Tracy mieszka na Alasce, w domu zbudowanym wśród lasów, z dala od osad ludzkich i od ludzkich problemów. Całe dnie włóczy się po okolicy, gdzie buduje szałasy, obserwuje przyrodę i tropi zwierzęta. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że matka puszcza ją w te wielogodzinne wyprawy od czwartego roku życia – zupełnie samą. Dziewczynka potrafi znikać w ten sposób na bardzo długo, niekiedy nawet na kilka dni, a kiedy wraca do domu, jej rodzice nie odchodzą wcale od zmysłów ani tym bardziej na córkę nie krzyczą. Zachowują się tak, jakby takie wyprawy w wieku kilku lat były zupełnie normalne. Tracy skrywa jednak pewien sekret, który zna tylko jej matka. Pragnie tropić, zastawiać pułapki i wyczekiwać na zdobycz, a kiedy jakieś zwierzę zabłądzi tam, gdzie lepiej było nie chodzić, uśmierca je z zimną krwią.
To był zając. […] Bez noża nie było łatwo go zabić, ale sobie poradziłam. Krew swobodnie popłynęła, gdy skręciłam mu kark. Nasyciłam się.*
Kiedy brniemy w tę historię, z każdą stroną mamy poczucie, że rozgrywa się tu coś bardzo osobliwego. Akcja rozwija się powoli, choć wcale nie jest łatwo się od niej oderwać. Autorka osadziła ją wśród lasów, a jej bohaterami są właściwie tylko członkowie jednej niedużej rodziny. Ich sekrety są jednak tak mocno intrygujące, że bardzo chcemy wiedzieć, co będzie dalej, ale nie jesteśmy w stanie odgadnąć niczego, co przyniesie kolejny rozdział. Każda nasza koncepcja szybko zostaje obalona, a to, co funduje nam autorka, przechodzi nasze najśmielsze oczekiwania.
Tracy żyje swoim pokręconym życiem, którego trudy są dla niej zupełnie nieodczuwalne. Odnajduje szczęście w dziczy, z dala od innych ludzi. Kiedy jednak w okolicy pojawia się intruz, jej spokój zostanie zmącony. Wokół domu zauważy bowiem ślady butów, ktoś zacznie wykradać zwierzęta z jej pułapek, a ona będzie czuć się coraz bardziej zagrożona. Jednak dopiero kiedy jej ojciec zatrudni obcego mężczyznę jako pomocnika i pozwoli mu zamieszkać w ich zagrodzie, dziewczyna pozna smak prawdziwego strachu. Będzie on jej towarzyszył każdego dnia, a jej zmysły staną się odtąd jeszcze bardziej wyostrzone. Od tego momentu nic już nie będzie takie jak dawniej, a wędrówki po lesie zakłóci lęk o bliskich pozostawionych w towarzystwie obcego. Czy można mu ufać? Według Tracy nie. Tylko dlaczego jej ojciec nie dostrzega żadnego zagrożenia? Dlaczego zaprasza tego mężczyznę do wspólnego stołu i pozwala mu poczuć się częścią ich rodziny?
Dzikie serce jest książką niezwykle świeżą, pełną niedopowiedzeń i tajemnic, które koniecznie chcemy odkryć. Kiedy jednak dobrniemy już do ostatniej strony, zdumienie nasze będzie tak duże, że trudno nam będzie powrócić do rzeczywistości. Ja zamarłam. Siedziałam z zamkniętą już książką i nie mogłam przestać rozmyślać o tym, co Jamey Bradbury ze mną zrobiła. Polecam.